czwartek, 6 lutego 2014

Maybelline, Color Sensational, Nawilżająca szminka do ust

Witajcie,
przedstawiam szminki do ust drogeryjnej marki Maybelline z serii Color Sensational.
Posiadam trzy nasycone pigmentami kolory, które są moimi ulubionymi: 715 CHOCO CREAM, 175 PINK PUNCH, 547 PLEASURE ME RED.

Opakowanie tych pomadek jest charakterystyczne, gdyż dla każdego odcienia dopasowana jest skuwka. Róże mają odcienie róży, a czerwienie- czerwieni. Jest to nawet praktyczne, gdyż otwierając szufladę od razu wiem, co chcę chwycić i nie szukam tej jednej wśród wielu.

Nawilżenie:
  • 715 lekko nawilża (nie jak pomadka, nie oczekujmy cudu),
  • 175 moim zdaniem znikome,
  • 547 zerowe, wręcz wysusza.

Konsystencja:
  • 715 bardzo kremowa,
  • 175 kremowa,
  • 547 sztywna, zbita.

Trwałość:
  • 715 nietrwała, szybko się zjada, znika przy łyku herbaty,
  • 175 trwała, można śmiało jeść i pić, ale nie wytrzymuje całego dnia, znika równomiernie i nawet wytarta pozostawia ładny pigment,
  • 547 super trwała! Mając ją na ustach podczas kolacji z pewnością nie najemy się wstydu :) utrzymuje się calutki dzień. Śmiało nadaje się na imprezę, bo nie znika przy popijaniu drinka.

Zapach:
  • 715 bardzo przyjemny, nie potrafię go określić, ale jest do zjedzenia !
  • 175 przyjemny,
  • 547 przyjemny.

Aplikacja:
  • 715 bardzo łatwa, szybka. Dobrze maskuje spierzchnięte usta i nie podkreśla skórek.
  • 175 przyjemna, ale nie tak szybka. Nie radzę nakładać na niewypielęgnowane usta, gdyż jest lekko tępa i bardzo podkreśla skorki.
  • 547 przyjemna aczkolwiek nie tak sprawna. Łatwo zaaplikować nawet na suche usta, ale lekko podkreśla skórki.

Wydajność:
  • 715 średnia, jak to nude, szubko znika z ust więc wymaga poprawek, aczkolwiek pigmentacja jest jak najbardziej odpowiednia więc nie trzeba używać jej dużo przy jednorazowej aplikacji,
  • 175 duża, ponieważ ten kolor nie wymaga wielu poprawek,
  • 547 bardzo duża, gdyż szminka nie wymaga poprawek w ciągu dnia.
Dostępność:
Szafa Maybelline jest dostępna w każdej drogerii.

Cena 23zł aczkolwiek proponuję polować na przecenach, gdyż często można kupić je nawet połowę taniej.


środa, 5 lutego 2014

NIVEA, Make up starter

Witam.
Dzisiejsza recenzja dotyczy produktu do pielęgnacji twarzy- Nivea make up starter- nawilżający krem-żel w wersji dla cery normalnej i mieszanej.
Produkt ma świetną konsystencję żelu. Fantastycznie rozprowadza się na twarzy. Idealnie sprawdza się jako baza pod makijaż. Ekspresowo zanika, bo mam wrażenie jakby zastygał na twarzy a nie wchłaniał się w nią. Pozwala to na szybki makijaż o poranku, jednakże trzeba z nim szybko pracować. Rewelacyjnie sprawdza się przy bardzo kryjących podkładach (np. Revlon Colorstay), gdyż nadaje pewien "poślizg" dla bardzo tępych w rozprowadzeniu fluidów.
Czy nawilża? Nie. Nie zauważyłam nawilżenia, jest dla mojej skóry obojętny.
Formuła o dziwo nie zatyka porów. Nadaje lekki efekt zmatowienia.
Zapach jest przyjemny, typowy dla nivea.
Opakowanie- konkretne. Szklany słoiczek, jak na tę markę przyjemny dla oka.
Bardzo, bardzo wydajny, gdyż wystarczy niewielka ilość na pokrycie całej twarzy.
Sądzę, że producent mógł się posilić o dodanie filtra, chociażby SPF 15.
Używam go w te dni, kiedy liczę na szybkie przygotowanie się do wyjścia. Na co dzień preferuję porządne nawilżenie kremem, szczególnie w sezonie jesień-zima.
Ten produkt to dla mnie typowy "ani tak, ani nie". Przetestowałam-ok. Czy kupię ponownie? Nie.
Cena to 18zł/50ml.




wtorek, 4 lutego 2014

Alverde, masło do ciała z wyciągiem z miodowego melona (Körperbutter Honigmelone)

Witam.
Dziś przedstawiam masło do ciała marki Alverde.
Od niedawna zaczęłam odwiedzać drogerię DM. Wcześniej miałam dziwne odczucia co do niej. Rossmann wydawał mi się bardziej uporządkowany i estetyczny. Jednakże kilka zachwalanych marek mogę znaleźć tylko tam więc przełamałam się i nie żałuję.
Pokochałam Alverde od pierwszego użycia. Są to kosmetyki wegańskie o bardzo dobrym składzie (jak na drogeryjne). Pochodzą z certyfikowanych gospodarstw ekologicznych.
Konsystencja masła jest bardzo kremowa i zbita, co nie sprawia, że ciężko je rozprowadzić- wręcz przeciwnie.
Bardzo szybko wchłania się, co bardzo cenię, gdyż nie znoszę balsamować ciała! Ciężko przychodzi mi czekanie aż moja skóra wsiąknie produkt.
Zapach w opakowaniu jest dziwny, specyficzny. Jednak, gdy posmarujemy ciało pachnie nieco inaczej, przyjemnie, rześko, i lekko otulająco. Woń utrzymuje się długo i nie jest to uciążliwy zapach. Dla osób o "psim nosie" jak mój, które czują wszystko i wszędzie, wyczuwalna będzie nuta mango.
Produkt jest bardzo nawilżający i dzięki dobrym składnikom nie pozostawia tłustej warstwy. Działa też łagodząco, ochronnie i odżywczo. Przed pójściem spać zawsze smaruję nim stopy i zakładam polarowe skarpetki. Nigdy nie miałam tak wspaniale wypielęgnowanych stóp. Są wręcz dziecinnie gładkie. Podczas choroby (teraz !) mam bardzo podrażniony nos od tony chusteczek. Smaruję nos właśnie tym masłem. Genialnie pielęgnuje i łagodzi. Tak samo pielęgnuję usta w ostatnim czasie. Są niesamowicie suche i spierzchnięte, zatem masełko idealnie ratuje sytuację.
Masło wystarcza na dłużej niż inne, dzięki temu, iż wystarczy niewielka ilość, żeby pokryć całe ciało.
Przyciąga mnie dużo dobrodziejstw, które oferuje nam producent: olej sojowy, masło shea, oliwa z oliwek, ekstrakt z melona, olej z mango, witamina E, olej z nasion słonecznika. CUDO!
Gigantycznym plusem, przy takiej jakości produkcie jest oczywiście cena (ok.10zł/200ml) !
Opakowanie jest standardowe jak na tego typu wyrób.
Widzę ten produkt w samych superlatywach ! Nie mogę powiedzieć nic złego. Już niedługo będę miała okazję odwiedzić DM i zamierzam znów zrobić zapas dla siebie, najbliższych i znajomych.




niedziela, 25 sierpnia 2013

La Roche Posay, Woda termalna (spring water)

Witam Was Kochani.
Dzisiejszy wpis dotyczy wody termalnej La Roche Posay.
Był to mój pierwszy zakup tego typu. Chciałam uzupełnić swoją codzienną pielęgnację i toaletę skóry. Wcześniej sądziłam, że kupowanie "wody w atomizerze" to głupota, bo równie dobrze mogę rozpylić sobie mineralną na twarz. Po teście tego produktu wolę mineralną :) Zdecydowałam się na tę konkretną wodę chyba ze względu na to, że darzę markę LRP dużą sympatią. Przyciągnęła mnie też oczywiście cena (ok.20zł/150ml). Niestety, zawiodłam się niesamowicie.
Przede wszystkim ogromnym minusem jest to, że woda nie jest izotoniczna, co jest dość denerwujące na co dzień. Zwłaszcza gdy chcemy orzeźwić się w autobusie, na mieście czy plaży, i za każdym razem trzeba osuszać się chusteczką. Irytujące.
Atomizer jest kiepski. Produkt mocno skrapla się zamiast rozpylać przez co pluje kroplami zamiast mgiełką. Skutkiem czego nie dosięga do całej  naszej twarzy i trzeba celować, żeby produkt dotarł tam gdzie chcemy.
Po zabiegu z zastosowaniem kwasu migdałowego szczypała mnie twarz co nie zdarzyło się nigdy w przypadku innych wód (Uriage czy Avene, które testowałam tuż po LRP). Zatem zdecydowanie mogę stwierdzić, iż nie jest delikatna dla skóry podrażnionej i z pewnością nie redukuje zaczerwienień i podrażnień. Nie przyspiesza też gojenia się ran. Kiedy po pogryzieniu przez kota czy zerwaniu skóry z nosa spryskałam te miejsca czułam ogień, niesamowite pieczenie.
Na rynku kosmetycznym są lepsze produkty tego typu, ten- w przypadku mojej cery, nie spełnia swojego zadania, wręcz przeciwnie. Dawałam tej wodzie wiele szans ale na marne.
Nie polecam i więcej nie kupię.





sobota, 24 sierpnia 2013

Tusz MAX FACTOR 2000 Calorie Dramatic Volume

Witam Was Kochani.
Dziś chcę zaprezentować Wam tusz do rzęs 2000 CALORIE Dramatic Volume marki Max Factor.
Jest to maskara, którą darzę ogromnym sentymentem. Za każdym razem kiedy zużyję ją co do ostatniej kropelki, zdradzam ją na rzecz innej maskary, ale zawsze wracam z podkulonym ogonem.
Powinnam jednak zacząć od tego, iż jestem posiadaczką bielusieńkich, lekko pokręconych, średniej długości i gęstości rzęs. Tak naprawdę jestem w stanie dobrze umalować sobie rzęsy prawie każdym tuszem, o ile posiada odpowiednią szczoteczkę. Nie sądzę aby formuła tuszu miała cokolwiek do rzeczy. Początkowo każdy tusz jest dość płynny, dopiero po kilku dniach jest najlepszy do użytkowania. Najważniejszy jest aplikator. Jestem zdecydowaną fanką tych z włosia. Nie lubię silikonowych, są dla mnie zbyt giętkie. Albo pozostawiają mnie z efektem pajęczych nóżek (rzęski cienkie) albo sklejone.
2000 CALORIE przy odpowiedniej aplikacji tworzy z moich rzęs firankę :) są długie po same brwi, podkręcone niesamowicie i lekko pogrubione. Jego bardzo ważną zaletą jest to, że po aplikacji rzęsy są elastyczne i delikatne, nie stają się sztywne i kruche.
Jego kolor to naprawdę mocna czerń (zdarzają się takie które są raczej szaro-czarne).
Konsystencja jest dobra, dobra, nie osiada na szczoteczce, nie jest zbyt lejąca przy początkowym użytkowaniu i nie wysycha,co sprawia , że można zużyć produkt do końca.
Maskara w ciągu dnia nie kruszy się i nie osypuje na policzki. Nie podrażnia też oczu.
Doskonale sprawdza się i zimą i latem. Nie ściera się w ciągu dnia i podczas deszczu nie spływa po policzkach, mimo , iż jego formuła nie jest wodoodporna.
Plusem jest też cena (zwłaszcza gdy upolujemy go na promocji) ok.30zł/9ml.
Co do obietnic producenta- nie sądzę aby odżywiał i wzmacniał rzęsy.
Jestem wielką fanką tego produktu od nastoletnich lat i póki co nie ma sobie równych.
Polecam !




piątek, 23 sierpnia 2013

Tołpa, Dermo Face Hydrativ, Nawilżające serum odpreżające

Witam Was Kochani.
Dziś przedstawiam Wam serum nawilżające marki Tołpa.
Od dawna szukałam czegoś, co nawilżyłoby moją tłustą, skłonną do podrażnień i wyprysków cerę, nie zapychając jej. Czegoś o przyjemnym składzie, bez wszechobecnej parafiny. W końcu znalazłam, ale niestety nie jestem zadowolona.
Należy zacząć od świetnego składu. Zero parabenów czy silikonów, jak również innych zapychających świństw.
Produkt ten posiada solidne, higieniczne opakowanie z pipetą, co jest niewielkim minusem, bo powinna być pompka.
Konsystencja jest dość rzadka i lekko klejąca. Bardzo łatwo jest rozprowadzić produkt na twarzy i szyi. Serum ma zabarwienie białe w stronę bezbarwnego. Zapach jest bardzo przyjemny, delikatny i odprężający.
Producent zapewnia, iż to serum nadaje się dla skóry podrażnionej. Otóż nic bardziej mylnego. Serum niesamowicie podrażnia skórę, szczególnie wrażliwą. W przeciągu minuty powstały mi wypieki i czułam okropne pieczenie.
Czy nawilża odwodnioną skórę? Nie zauważyłam spektakularnego efektu WOW.
Nie jest to wydajny produkt lecz cena jest przystępna (ok. 38zł/25ml).
Jestem fanką Tołpy jednakże z tym produktem nie polubiłam się.

|


czwartek, 22 sierpnia 2013

KOBO Professional Glossy Lips

Witam Was Kochani.
W dzisiejszym poście przedstawiam Wam błyszczyk w słoiczku Glossy Lips marki KOBO professional.
Z góry uprzedzam, iż nie jestem fanką błyszczyków ani błyszczącego wykończenia ust, jednakże jak każda kobieta, w swoim skromnym :) asortymencie kosmetyczki posiadam również takie produkty. Na ten natknęłam się przypadkiem, nic nie inspirowało mnie do kupna, aż wypatrzyłam go w szafie KOBO. Muszę przyznać, że jestem bardzo mile zaskoczona.
Jest masa plusów, którymi chcę się z Wami podzielić. W przeciwieństwie do innych błyszczyków- ten nie skleja ust. Podczas zlizywania (to chyba zdarza się wszystkim) nie drapie w gardło. Ma dość przyjemny zapach i smak. Daje piękny efekt tafli na ustach i równomiernie je pokrywa. Jak za taką pojemność jest tani (około 10zł) i wydaje się być wydajny (używam go ponad miesiąc codziennie a zużycie jest niewielkie, praktycznie zerowe). Zawiera w sobie małe drobinki, które po starciu się błyszczyka nie migrują nam po całej twarzy :) oraz nie osiada na brzegach warg. Nie wysusza ust. Jak na produkt tego typu utrzymuje się dość długo +/- 1h. Opakowanie też jest przyzwoite i solidne (za taką cenę nie wymagam szklanego słoiczka). Gama kolorystyczna też niczego sobie, bo jest całkiem przezroczysty, przez delikatne barwy po żywe kolory.
Są też minusy,ale naprawdę niewielkie ! Niestety aplikacja palcem (po której ciężko zmyć produkt z ręki i niesamowicie się on klei), ale nie zapominajmy, że istnieją też pędzelki do tego celu,które ułatwiają zadanie. Jednak muszę przyznać, że po aplikacji palcem lepiej wygląda on na ustach.
Na razie posiadam jeden kolor: 303 Charming, ale zdecydowanie wybiorę się też po więcej.
Na 5 punktów dałabym mu 5 ! :)

Pozdrawiam i zachęcam Was do kupna, bo naprawdę warto !